poniedziałek, 31 maja 2010

Po delikatnej stronie obiektywu...







Nie od dziś wiemy, że Terry lubi prowokować. Udowodnił nam to nie raz, swoimi wyuzdanymi zdjęciami na łamach "Purple fashion magazine". Seria zdj. poświęconych matce tłumaczy skąd się biorą jego dzikie pomysły. Nie można mu odmówić też funkcji nadwornego fotografa prawie całego świata... Być sfotografowanym przez Richardsona to jak kiedyś być namalowanym przez Caravaggia. Mimo kontrowersji do których przekonuje swoich gości, z jego zaproszenia korzystają nie tylko gwiazdy z całego świata, ale i różnego pokroju osoby publiczne. Ciężko nie ulec uroczemu uśmiechowi Baracka Obamy, który świetnie został wyeksponowany przez Richardsona.
Terry jest synem Boba Richardsona, który swego czasu też był znanym fotografem mody, ale to nie jego następcą nazywają młodszego Richardsona. Coraz częściej mówi się o nim jako o następcy Helmuda Newtona, a to jest świadectwem jak istotną rolę odkrywa nagie ciało w świecie mody.
Ja chciałam zauważyć jednak, że za prowokującą stroną obiektywu zawsze będzie ta delikatniejsza... Wiem, że oddalam się od krainy mody i zbliżam się do zupełnie mi obcego świata z pogranicza siedmiu gór i siedmiu lasów. Jednak urzeczona sesją "zoo" postanowiłam spróbować , choć trochę na oślep ,zrozumieć jego świat. Terry jak go ktoś kiedyś określił "fotograf mody o wyglądzie kierowcy tira" bombarduje nas show z pogranicza poczucia estetyki i moralności nie jednego człowieka. Tym razem jednak daje nam wskazówkę gdzie są w ścianie malutkie drzwi do jego duszy... drzwi do których klucz jest wysoko na stoliku a my jesteśmy zbyt malutcy by po niego sięgnąć... więc zaglądamy przez dziurkę i widzimy...
Klucznikom,
A.

piątek, 26 marca 2010

Zbudź się!





















Nadeszła wiosna... po tak długim panowaniu Narnii, powoli grzebiemy się z zimowego kokona, przeciągamy, ziewamy...
Już wstawać! Wiosna! Najwyższy czas wyjść na ulicę, skakać, tańczyć, śmiać się do nieznajomych przechodniów! Bez czapek,rękawiczek i szalików! Wiosna! Nie pamiętacie jak to zrobić? Nic się nie martwcie Sonia Rykiel wam przypomni!!!
Nic tak wspaniale nie nastraja na niedzielny spacer jak wiosenna kolekcja Soni Rykiel. Wesołe modelki nauczą was jak cieszyć się życiem.Tanecznym krokiem przemierzają wybieg rozsyłająć wszystkim uśmiechy i buziaki.Kolorowe i zwiewne stroje w połączeniu z figlarnym nakryciem głowy dodaje im uroku i podkreśla świeży i młodzieńczy wyraz tego pokazu.Rozchichotane modelki wyglupialy się, co rusz zaczepiając i flirtując niby dla żartu z widzami. Popowe nuty wypełnijące salę i spadające srebrne konfetti jeszcze bardziej rozbawiało dziewczęta.
Szczęśliwa kobieta, to olśniewająco piękna kobieta!Sonia na pewno nie zapomina o tej dewizie i chce nią obdarować cały świat.
Kolekcjonerom radosnych dni,
A.

czwartek, 4 marca 2010

Alicja wyrusza do Islandii














Chociaż świat już wybudza się z zimowego letargu, Alicja postanowiła udać się w podróż do Islndii. Co prawda, nie jest to najbardziej sprzyjające wiośnie miejsce na ziemi, ale zdecydowanie jest to coraz bardziej rosnący w siłę punkt na mapie modowej krainy. Siłę tą zyskuje dzięki wysokiemu stężeniu zdolnych modystów , na metrze kwadratowym Rejkiawiku. Dlatego też, Alicja postanowiła dowiedzieć się, jak to naprawdę z tym Rejkiawikiem jest.

Przystanek pierwszy, KronKron. Concept store założony przez pewne młode małżeństwo które zafascynowało się trendsetterstwem i postanowili dać upływ swoim fascynacjom w iście barokowym stylu. Z pozoru mażna by stwierdzić, że nie różni się on niczym specjalnym od wszystkich innych na świecie, ja jednak widzę w nim duży wachlarz pomysłów tej niezwykłej pary. Wszystko utrzymane jest w konwencji starej szafy na strychu u babci. Trochę secesji, trochę baroku to wszystko wymieszane z minimalistycznymi projektami młodych islandzkich ( i nie tylko) dizajnerów . Do tego zestawienia dołożyli szczyptę światowej mody, w postaci Vivien Westwood, Soni Rykiel czy Marca Jacobsa. Jakby tego wszystkiego było mało KronKron stworzył także swoją własną markę butów. Buciki, bo to słowo najlepiej określa ich wdzięczny wygląd, posiadają wzory przypominające paczłork. Są bardzo wesołe, a jednak nie zawierają zbyt bujnej palety barw. KronKron jest wulkanem pomysłów, aż strach co się stanie jak wybuchnie.

Przystanek drugi, Aftur. To miejsce gdzie znajdziemy projekty Bary Holmgeirsdottir. To także jedna z obiecujących projektantek na tej pełnej niespodzianek wyspie. Bara w niecodzienny sposób przerabia ubrania kupione w ciuchlandach, nadając im nowe życie. Z niemodnych brzydkich ubrań tworzy niezwykłe stroje, dając im drugą szansę. Brzmi jak bajka? Dla tych ubrań to jest bajka! O brzydkim kaczątku… a może żakiecie?

Gdybym chciała się rozpisywać o wszystkich możliwościach jakie daje moda z Rejkiawiku na pewno utknęłabym jak w stumilowym lesie. Nie mogę jednak na pewno pominąć jednej dziewczyny. Przystanek trzeci Andrea Maack. Jest projektantą, która stworzyła własną krainę. Naprawdę! Andrea projektuje niesamowite bajkowe przedmioty a. Stworzyła także niezwykłe, futurystyczne sukienki, które wykonane są z papieru. Co najciekawsze jest to, że hołduje minimalizmowi, co nadaje estetyki i subtelności tym wszystkim niezwykłym tworom . Jak mogłabym o niej wam nie opowiedzieć!

Dla dopełnienia modowych doznań w islandzkiej krainie zapraszam w jeszcze jedno, tym razem trochę śmieszne, ale na pewno istotne miejsce. Przystanek czwarty Belleville. To bardzo ciekawy Concept store, dużo tu kolorów i młodych, serferkich, sportowych akcentów, w połączeniu z motywami lat ’80 i ’90.Znajdziecie tu wszelkiej maści adidasy, taki sklep szalonego surfera . Pozytywny nastrój tego miejsca, aż rozpycha ściany i zmusza do uśmiechu każdego gościa. Odpowiednio energetyzujący akcent na zakończenie podróży.

Zagubionym w stumilowym lesie,

A.


piątek, 12 lutego 2010

"I think the idea of mixing luxury and mass-market fashion is very modern — wearing head-to-toe designer has become a bit passé. It’s a new era in fashion — there are no rules. It’s all about the individual and personal style, wearing high-end, low-end, classic labels, and up-and-coming designers all together. "
Alexander McQueen ( ur. 17 marca 1969r. w East End zm.11 lutego 2010r.)


poniedziałek, 8 lutego 2010








Romeo, Julia i Rock
Gdyby Romeo i Julia żyli w dzisiejszych czasach, na pewno poznaliby się na koncercie zespołu Metallica. On w burej koszulce z nadrukiem przypominającym tatuaż kryminalisty. Z czaszką i sercem oplecionym wstęgą z hasłem" Love kills slowly". Ona podskakiwałaby w rytm basów wydobywających się z ogromnych głośników, w kaloszach w kolorze zgniłej trawy z wizerunkiem węża o wielkich kłach i różami gdzie nie gdzie. Gdyby zagrali "Nothing else matters" wyciągnąłby srebrną zapalniczkę, z przerażającym kotem na tle orlich skrzydeł i profilu czaszki. To ona po koncercie pobiegłaby za kulisy, ze swoim notesikiem z nagą blondynką leżącą na kwiatach, z wężem u stóp, walczyć o autografy. Gdyby Romeo i Julia żyli w dzisiejszych czasach fascynowałby ich Ed Hardy.
Ed who?
Był sobie kiedyś bardzo uznany artysta sztuki tatuażu, Don Ed Hardy. W latach '70 został zaproszony do Japonii by zgłębić sztukę tatuażu klasycznego. Był uczniem samego Horhide, słynnego mistrza tatuażu klasycznego. Japońska estetyka jaką nabrał, stała się idealnym dopełnieniem jego amerykańskiego stylu.Sam Hardy stał się postacią kultową, dzięki niemu tatuaż jest traktowany w perspektywach sztuki.
Dziś pan Hardy zajmuje się promowaniem swoich grafik na inne dziedziny sztuki. Założył markę odzieżową, z którą od niedawna współpracuje Christian Audigier,projektant, słynący z kolekcji takich marek jak Diesel czy Levi's. Hardy i Audigier wspólnie udowodnili, że talent z przedsiębiorczością to idealny duet XXI w.
Juliom naszych czasów,
E.

czwartek, 14 stycznia 2010









Pokolenie "Star Trek'a" wyrosło...
" Awatar" , "Surogaci", "Sexmisja". Przyszłość staje się teraźniejszością. To co serwował nam do tej pory świat kina, zaczyna się krystalizować w świecie realnym. Wielki futurystyczny krok postawił Alexander mcQueen. Jego wiosenna kolekcja powaliła, ale nie na kolana tylko prosto na twarz. Tchnięte starożytnymi mitami stworzenia na kształt fauna. Z jednej strony kosmiczne postacie z odległej galaktyki, które przyleciały nas pospolitych ziemian uczyć sztuki" Image". Srebrzyste makijaże oraz dwa koki przypominające uszy, to jedna z pierwszych rzeczy,która zwraca uwagę. Równie srebrzyste materiały okalają ich ciała, łączone z niezwykłymi dodatkami np.póra, które wyglądają jak pożyczone od księżycowego ptaka, bądź innego stworzenia( kto powiedział, że tylko ptaki mają pióra..). Aż wreszcie po paraliżujące swoją formą buty. Najbardziej zaskakująca para, o której nie mogła przestać śnić cała kraina mody, była trochę na kształt kopyt pegaza, choć tak naprawdę cięzko ich formę przyrównać do czegokolwiek. Futuryzm pełną krasą. Z drugiej jednak strony te międzygalaktyczne wzory przeplatają się z dziewczęcymi, wdzięcznymi elementami , nadając kolekcji bardzo ludzki i realny wymiar. Przez środek głowy, pomiędzy dwoma dziwacznymi kokami przepływa francuski warkocz, makijaż mimo swej teatralności, może mieć swoją dzienną wersję, która będzie lekka i przystępna. Prezentowane stroje mają proste i dziewczęce kształty co łagodzi ich kosmiczną ekspresję. A buty... w życie warto czasem wpleść trochę bajki.Te cybernetyczne dzieła sztuki, fanki A. mcQ. kupują choćby po to by postawić je na półce i nasycać wzrok. Wiosenna kolekcja mcQueena jest ewolucją stroju.Futurystyczne formy, a jednak nie deformujące sylwetki kształty. Jest to oddech nadchodzącej rewolucji.Suma sumarum z tego kotła pełnego fałnów, mitów i międzygalaktycznych stworzeń można wyciągnąć inspirującą esencję i dalej czuć się w tym dziewczęco. Kosmicznej zabawy przy futurystycznych stylizacjach życzę.

Teraźniejszym futurystom,
E.